Stary jesionie, zielony wędrowcze
Z dziecinnych czerwców znany, a obcy
Odwieczny strażniku wiejskiego rozstaju —
Powiedz mi, dokąd dojdę tym skrajem?

Czy będzie gdzieś tam, na szczęsnym końcu
Dom dobry — dom, w którym słońce
I świeże gwiazdy pod sklepem dębowym
A w oknie ten pierwszy człowiek?

Czy zniknę bez śladu w przepastne bramy
Połknięty przez szkła topiel lustrzaną
Zamienię w papier, przepomnę rozkosze
I w biały cement obrócę oczy?

Czy może łąkę rozpostrą mi gaje
Szkarłatny ląd pachnący rajem
Za który kłosem rozsypię się zżętym
I wrosnę w sen ojców święty?

A jeśli smutkiem przesyci mnie jesień
Wahadła w piersi melodię zbezczeszczę
I przyjdzie mu ustać przed swoim czasem
Czy spotkam się choć z Mamą i z Tatem..?

...

Wyszeptał mi jesion liściastym trwaniem
Odpowiedź, o którą nie zapytałem
A dokąd prowadzi ta ścieżka —
Nie wiem,
                  sam nie wiem jeszcze.


5 sierpnia – 11 listopada 2018